
„Meleager i Atalanta” – obraz autorstwa flamandzkiego malarza Jacoba Jordaensa namalowany ok. 1620-1650 r., Muzeum Prado w Madrycie
W górzystej Etolii u brzegów rwącego Acheloosa leżało miasto Kalydon. Na szczycie wzgórza panującego nad grodem wznosił się zamek królewski. Mieszkał w nim sławny król Etolii Ojneus ze swą piękną małżonką Alteą. Szczęście zawitało do ich dworu, gdy narodził im się syn pierworodny.
Nazwali go Meleager.
Królowa Altea dni i noce spędza teraz w komnacie sypialnej, gdzie w rzeźbionej kołysce leży maleńki jej synek.
Spokój i bezpieczne szczęście zaległy wokół. Tylko ze ścian komnaty połyskują w mroku zbroje i tarcze ojcowskie, rzeźbione dziwnym, nie znanym Grecji sposobem. To tarcze dzikich najeźdźców, co z morza najechali ziemię Ojneusa, lecz srodze pobici przez jego dzielnych wojów uciekać musieli.
Cisza panowała w komnacie.
Tylko płonące na ognisku sosnowe polana od czasu do czasu trzaskały wesoło, rzucając snopy iskier na izbę.
Altea zasnęła snem nagłym a mocnym. Zdało jej się, że nad kołyską syna pochyliły się trzy boginie przedziwnej piękności, ale surowe i zimne jak przeznaczenie. Były to Mojry, trzy dziewice, dzierżące w swych dłoniach życia losy i śmierć człowieka – Kloto, Lachezis i Atropos.
Jedna z nich rzekła:
– Meleagrze, niosę ci piękność nadludzką w darze, będziesz jak niebo poranka, odbijające się w wodzie źródlanej.
A druga rzecze:
– A ja przynoszę ci moc i dzielność ramienia. Przed twym oszczepem i łukiem nie ostanie się ni zwierz dziki, ni wróg.
A trzecia, o najsurowszym obliczu, tak mówi:
– Meleagrze – dziwne są losy człowieka – byłbyś najpiękniejszym i najmężniejszym młodzieńcem w całej Helladzie, lecz nić twego żywota muszę przeciąć z wyroków niezmiennych, gdy tylko dopali się sosnowe polano w tym ognisku.
Oniemiała z przerażenia Altea widzi w rękach bogini przeznaczeń srebrzyste nożyce, co w mroku komnaty błysnęły złowieszczo.
W lęku śmiertelnym budzi się ze snu królowa i patrzy na kołyskę syna Wszystka krew uciekła z jej lic. Meleager, jej synek maleńki, wije się w strasznych kurczach, twarzyczkę dziecka wykrzywia ból, maleńkie usteczka szeroko rozwarte chwytają szybko powietrze, rączkami bije w malowane rzeźby kołyski i pręży się w śmiertelnych konwulsjach.
Altea jak szalona miota się po komnacie, nie widzącymi oczyma błądzi wokół, wyglądając pomocy. Wtem jaśniej zapłonęło polano na ognisku, trzeszczy i skwierczy w ogniu suche drzewo sosny, a odblask pada na wyprężone ciałko niemowlęcia.
– To ono! – błyskawicą przemknęły matce przez myśl słowa Mojry gdy się wypali, zginie Meleager.
Czytaj cały mit